niedziela, 24 maja 2015

71# Jedyna - Kiera Cass


Tytuł oryginalny: "The One"
Oryginalny język: angielski
Wydawnictwo: Jaguar
Rodzaj: młodzieżowa
Ilość stron: 335

America Singer jest jedną z czterech dziewcząt, które utrzymały się w ścisłej czołówce Eliminacji. Ukochana przez zwykłych ludzi, znienawidzona i bojkotowana przez obecnego króla, dziewczyna wciąż nie jest pewna swych uczuć. 
Sytuacja w kraju pogarsza się z każdym dniem. Ataki rebeliantów stają się coraz bardziej zaciekłe. Śmiertelne niebezpieczeństwo grozi nie tylko osobom zebranym w pałacu, ale także ich rodzinom.
Los całej Illei może spoczywać właśnie w rękach Ami - jedynej osoby na tyle odważnej, by mówić głośno o społecznej niesprawiedliwości i potrzebie odmiany.
Czy dziewczyna powróci do swej dawnej miłości, czy wybierze Maxona i zdecyduje się zostać królową, by podjąć walkę o lepszy świat dla siebie i wszystkich mieszkańców Illei?
(opis ze "skrzydełka" książki)

Gdy zobaczyłam okładkę "Jedynej" z miejsca się zakochałam. Oczywiście, że znam jeden z tych starych, jak świat banałów mówiących, żeby nie oceniać książki po okładce, trudno jednak nie zareagować podobnie jak ja, gdy widzi się coś tak pięknego. Gdy już kupiłam książkę cały czas, jeszcze zanim zaczęłam ją czytać, kładłam ją we wszelkich możliwie widocznych miejscach, aby móc nią cieszyć wzrok. Jednak jak wszyscy dobrze wiemy, okładka to nie wszystko. A co kryło się w środku "Jedynej"?

Po pierwsze, chyba wszystkie osoby, które czytały poprzednie części "Rywalek" i którym książki te podobały się, na pewno cały czas zastanawiały się, jak zakończy się cała trylogia. Oczywiście, ostatnia część nosi tytuł "Jedyna", ale może nam to mówić tyle samo, co nic. Dlatego czułam często lekkie uczucie niepokoju na myśl, że autorka jedną książką, jednym rozdziałem, jednym zdaniem, może zniszczyć całą niczego sobie trylogię. Moje obawy okazały się być jednak bezpodstawne. 
"Rywalki" były dość spokojne, akcja się dopiero rozkręcała, jednak czytało je się w zatrważającym tempie. "Elita" była już może trochę gorsza, ale "Jedyna" była istną wisienką na torcie. Autorka naprawdę dobrze przemyślała, to jak chce zakończyć książkę - nie zostawiła żadnego "wolnego" wątku, żadnej nierozwiązanej zagadki - to było po prostu świetne.

Naprawdę bardzo trudno było mi się rozstać z "Rywalkami" (nawet jeżeli mam świadomość, że niedługo kolejna część, to i tak czuję, że będzie to coś zupełnie innego). Była to naprawdę cudowna trylogia. Sprawiła ona, że przez chwilę mogłam poczuć się wybraną, mogłam stać się księżniczką mieszkającą w pięknym zamku i noszącą drogie suknie. Mogłam jednak poznać ciemne strony takiej rzeczywistości. Jeżeli więc ktoś szuka pięknej, pełnej miłości baśni, jednak dla trochę starszych, to polecam trylogię "Rywalki".