poniedziałek, 31 marca 2014

27# Kwiat kalafiora

Kwiat kalafiora Małgorzata Musierowicz
Tytuł oryginału: "Kwiat kalafiora"     Wydawnictwo: Akapit press     Oryginalny język: polski
Cena: bezcenna (poważnie, nie mogę znaleźć ceny)


I oto kolejna niesamowita książka M. Musierowicz, jaką przeczytałam w tym miesiącu! Zapraszam do recenzji ♥


W "Kwiecie kalafiora" po raz pierwszy spotykamy się z rodziną Borejków czyli z mamą Milą, tatą Ignacym i ich czterema córkami: Gabrysią, Idą, Natalią i Patrycją. A dziewczynki są tak różne, jak ich czupryny.
Gabrysia, wysoka koszykarka z jasnymi, krótkimi włosami zawsze (albo zwykle) opanowana i wspaniałomyślna. Ida - czternastoletnia "ruda brunetka", ciągle biegająca za chłopakami i chcąca się malować. Natalia, zwana Nutrią, uwielbiająca kąpiele i zabawę autkami, o marchewkowych włosach. I Patrycja-Pulpecja, blond aniołek.
W ich domu zawsze panuje miła atmosfera. Zawsze jest tam ciepło i przytulnie. I to nie mieszkanie jest takie, a ludzie, którzy tam żyją. Wszyscy chętnie odwiedzają Borejków. Jednak pewnego dnia coś się psuje. Mila trafia do szpitala. I dopiero wtedy reszta rodziny zauważa jak bardzo była ona potrzebna. Bez niej ich życie zdaje się sypać. Do tego dochodzą problemy z sąsiadami, szkolne komplikacje, a także nowe (i stare) miłości. A wszystko to ląduje na głowie biednej Gabrysi (do Ignacego nie bardzo dociera rzeczywistość)!

Uwielbiam takie lekkie młodzieżowe książki, które mówią o naturalnych ludzkich potrzebach np. o miłości, przyjaźni, czy nawet akceptacji, której niestety, dużo ludziom brakuje.
Czytając książkę zrozumiałam, że również chcę być człowiekiem, który pomaga innym, choćby uśmiechem, albo podarowanym kawałkiem ciasta. Nawet ludziom, którzy wyrządzili nam krzywdę. Chcę patrzeć inaczej na świat i próbuję zrozumieć, że każdy ma swoje problemy. Może, ludzie, którzy są dla nas niemili zazdroszczą nam czegoś? A może brakuje im tego "czegoś" by być dobrym? Może potrzebują pomocy? Zanim kogoś ocenimy naprawdę musimy rozważyć wszystkie opcje. Wiem, że to trudne, mnie też się często nie udaje: czasami kierują mną emocje, zazdrość. Staram się jednak poznać ludzi, zanim wyrobie sobie o nich zdanie. Przecież nikt nie jest zły. Może stał się zły, przez wpływy typu: choroba (również fizyczna), odrzucenie. Pomyślcie o tym!

Kolejna część "Jeżycjady", która podbiła moje serce. Po prostu uwielbiam te książki. Pokazują one wspaniałą rodzinę. I to nie wspaniałą w sensie: bogatą, mieszkającą w wielkim domu i mającą piękne ubrania. Nie. Borejkowie wcale tacy nie są. Mieszkają biednie, każde ubranie noszone jest kolejno przez cztery siostry. Ale za to kochają się. W książce również pojawiły się postacie, jak już wcześniej napisałam: światowe. Mające wszystko na wyciągnięcie ręki. Jednak kiedy o nich czytałam wydawało mi się, że są nieszczęśliwe. Albo może po prostu niepełne. Brakowało im czegoś, czego brakuje milionom ludzi na świecie. Tego czegoś nie brakuje Borejkom. Gdy o nich czytałam robiło mi się ciepło na sercu. Oni samym uśmiechem przekazywali coś, co innym ludziom nie udaje się pokazać za pomocą pieniędzy. Atmosfera panująca w ich domu, była czarująca i wiele bym dała, aby z nimi zamieszkać. U nich codzienność była niezwykła. Tam każda mała rzecz była doceniana i zauważana. Oni widzieli w ludziach to czego inni nie zauważali. I pokazali, że przyjaźni nie da się kupić.


~Moja ocena: 7/10 (bardzo dobra)~


RECENZJA BIERZE UDZIAŁ W WYZWANIACH: KLUCZNIKGRUNT TO OKŁADKABOOK LOVERS

sobota, 29 marca 2014

26# Kłamczucha

"Kłamczucha" Małgorzata Musierowicz
*wyjątkowo daje zdjęcie książki z internetu, bo moja jet bardzo zniszczona :-(

Tytuł oryginału: "Kłamczucha"      Wydawnictwo: Akapit press     Oryginalny język: polski     Ilość stron: 220     Cena: ?

Chyba każdemu z nas zdarzyło się kiedyś skłamać. Albo inaczej. Chyba nikomu z nas nie udaje się mówić samej prawdy. Kłamiemy codziennie. I niech nikt nie zaprzecza, bo to prawda! Kłamiemy gdy ktoś nas pyta o swój wygląd, pracę domową, sprzątnięcie pokoju, samopoczucie i wiele, wiele WIELE innych rzeczy. Jednak chyba nikt z nas nie spotkał jeszcze takiej Kłamczuchy, jaką była Aniela Kowalik. Uzdolniona teatralnie, z bogatą wyobraźnią, czarnowłosa dziewczyna z dużymi okularami mieszkała w Łebie. I tam właśnie doszło, do spotkania Pawła, który podbił serce Anieli (i jak się okazuje potem - nie tylko).
Jednak Paweł może spędzić z Anielą tylko jeden dzień, a potem wraca do Poznania.
A Kłamczucha wpada na pomysł.
Zapisuje się do Liceum Poligraficznego, znajdującego się w mieście jej ukochanego. Nie przyjmuje też miejsca w internacie, które jest jej oferowane, tylko wchodzi z walizkami (i w kaloszach) w życie swojego wujostwa. I zaczyna się prawdziwe kłamanie.

Postacie z Jeżycjady (tak nazywa się seria książek Małgorzaty Musierowicz, w który skład wchodzi właśnie "Kłamczucha") mają naprawdę ciekawe życie. Mimo, że nie ma w nim nic fantastycznego. A jednak! Książka pokazuje, że na wszystko można spojrzeć z innej strony. Po jakimś czasie coś smutnego może wydać się bez znaczenia albo jeszcze lepiej - po prostu śmieszne. Nauczyłam się również, że sami zdecydujemy jakie będzie nasze życie. Możemy nic nie robić i dać porwać się losowi albo zacząć zauważać rzeczy ciekawe, na które wcześniej nie będziemy zwracali uwagi.
Czytając "Kłamczuchę" czułam jakieś ciepło. W książce było coś zaklęte, coś, co ze zwykłego szarego dnia potrafi zrobić piękny wiosenny poranek. Coś co zamienia radość w smutek. A dobra wróżka, Pani Musierowicz, zaczarowała owo "coś" w słowa.

Książki pani Musierowicz zaczęłam czytać rok temu też około kwietnia, na szkolny konkurs Jeżycjadę. Potem przeczytałam do piątej części i stanęłam, ponieważ w wakacje nie miałam od kogo pożyczać tych książek. I tak to się jakoś ciągnęło i ciągnęło, aż do teraz. I oto kiedy konkurs znowu się zbliża (bo już w maju) zaczęłam czytać znowu. Na początku będę czytała to, co muszę ("Kłamczucha to lektura", a na Jeżycjadę - konkurs mam zapoznać się z pięcioma losowymi tomami z całej serii) a potem zabiorę się za wszystko od nowa :-)
I szczerze wam się przyznam, cały czas nie mogłam doczekać się, co będzie dalej! Już nie mogłam wytrzymać! Chciałam wiedzieć, jak ta cała historia się skończy, a jednocześnie marzyłam, aby trwała w nieskończoność. A uśmiech sam wpełzał mi na twarz, nawet w jak najmniej oczekiwanych momentach. 
Jednej rzeczy nie mogłam tylko pojąć. Jak to jest, że dziewczyna zna chłopaka jeden dzień (!) a już myśli, że będzie z nim do końca życia i ucieka za nim do Poznania. Może jeszcze doświadczę czegoś takiego, nie powiem, że jest to zupełnie wykluczone, ale na dzień dzisiejszy jest to dla mnie dziwne.
Postacie w książce spodobały mi się  i to bardzo! Były pięknie wykreowane, wszystkie miały własną, niepowtarzalną historię. Każda z nich będzie się jeszcze w Jeżycjadzie pojawiała. Jednak najpiękniejsza ze wszystkiego była naturalność postaci. Powiem wprost. Nie były nadzwyczajne. Nie były księżniczkami, królami, ani nikim takim, tylko zwykłymi ludźmi. Jednak, jakimi w tej zwykłości niezwykłymi!
Nie wiem, co mają w sobie książki Musierowicz, ale jest to COŚ dużego. Może to przykład prawdziwej przyjaźni, która jest ukazana w piękny sposób. A może nasza zwykła, ludzka ciekawość nie pozwala nam skończyć czytać, zanim nie dowiemy się co znowu wymyśli Kłamczucha. Nie wiem, ale ostrzegam - jak się w to wciągniecie, to bez reszty!

~Moja ocena: 8/10 (świetna)~


RECENZJA BIERZE UDZIAŁ W WYZWANIACH: KLUCZNIK, GRUNT TO OKŁADKA I BOOK LOVERS.

środa, 26 marca 2014

25# Emilka dojrzewa

"Emilka dojrzewa" Lucy Maud Montgomery

Tytuł oryginalny: "Emily Climbs"    Wydawnictwo: KAW    Oryginalny język: angielski    Ilość stron: 287    Cena: ?

Uwaga! Drogi czytelniku! Zanim zabierzesz się do czytania tego artykułu lepiej zapoznaj się z poprzednim czyli "Emilka ze Srebrnego Nowiu", który opowiada o pierwszej części trylogii o Emilce ;-)

Emilka dojrzewa. Staje się coraz starsza. A jej marzenia rosną razem z nią. Stają się błyskotliwsze, odważniejsze. Jednak razem z wiekiem Emilce zaczyna przybywać problemów. Dziewczyna wyjeżdża na uczelnię, ale żeby móc tam uczęszczać zajmuje pokój u nielubianej ciotki. Dodatkowo obietnica, którą złożyła jeszcze przed wyjazdem - nie będzie przez trzy lata pisać niczego, co odbiega od rzeczywistości. Do tego dochodzą problemy w szkole, pierwsza miłość i to o które uczucie warto walczyć. A wszystko w jednej książce!

Lucy Maud Montgomery wspaniale wcieliła się w postać nastolatki. Czasami naprawdę mogliśmy się poczuć, jakby Emilka opisywała nam całą opowieść, mimo narracji trzecioosobowej (która w niektórych miejscach ustępowała osobistym zapiskom Emilki, co również było świetnym pomysłem). Miło było oglądać świat, oczami tej fantastycznej młodej dziewczyny, w której głowie aż roi się od pomysłów, marzeń i innych ciekawych i zaskakujących rzeczy. Możemy również dowiedzieć się jak patrzy Emilka na innych ludzi. Czy są oni dla niej wartościowi, czy może wręcz przeciwnie. Jakie są ich najważniejsze cechy? Wygląd? A może coś jeszcze? I tak Emilka wślizguje się ludziom do serc i stara się odkryć sekrety ich duszy.
Nie mówię o tym, że Emilka nie ma wad. Zauważyłam ich najwięcej pod koniec książki. Często myśli źle (a nawet bardzo źle) o innych. Bywa wybuchowa. Jednak w odróżnieniu od większości ludzi potrafi z każdej przykrej sytuacji wynieść jakąś lekcję. Bardzo spodobało mi się dążenie dziewczyny do celu. Nie poddaje się, decyduje rozważnie, biorąc pod uwagę wszystkie możliwe aspekty. W tym chcę ją właśnie naśladować. Chcę bronić swoich marzeń, myśleć optymistycznie i spełniać wybrane cele. 

Pani Montgomery nie pokazała swoich postaci idealnie,tylko realistycznie. I to bardzo. Emilka miała wady. Miał je każdy, kto choć na chwilę pojawił się w tej książce. I to było niezwykłe. Na początku, kiedy spotykaliśmy się z jakąś postacią po raz pierwszy opisywane były jej wady. Na przykład: była miła, ale kiedy nikt nie patrzył plotkowała o wszystkich. I tak dalej i tak dalej. Dopiero kiedy będzie jakaś głębsza analiza postaci, poznamy tą osobę w całości. Jak w prawdziwym życiu. Łatwiej nam dostrzec wady ludzi niż ich zalety. Dopiero gdy dobrze ich poznamy zauważamy to, co było ukryte przed naszymi oczami.
Naprawdę jest to wartościowa książka, nad którą trzeba się zastanowić, aby ją zrozumieć. A to cenię najbardziej.


~Moja ocena 7/10 (bardzo dobra)



KSIĄŻKA BIERZE UDZIAŁ W WYZWANIACH: KLUCZNIKGRUNT TO OKŁADKABOOK LOVERS.

poniedziałek, 24 marca 2014

24# Kraina duchów

"Kraina duchów" Isabel Abedi
Tytuł oryginalny: "Unter der Geisterbahn"   Wydawnictwo: Nasza Księgarnia   Oryginalny język: niemiecki    Ilość stron: 303    Cena (PL):?


"Kraina duchów" jest już drugą książką Isabel Abedi, jaką przeczytałam. Pierwsza była "Kraina Imago" która po prostu poruszyła moje serce. I w tym problem. Zawsze kiedy przeczyta się najlepszą książkę jakiegoś autora, a dopiero potem zabierze się za pozostałe, to te inne wydają się wyblakłe. Jednak, że "Krainę Imago" przeczytałam już dawno (bo chyba z półtora roku temu) efekt ten zanikł. A chociaż książka była trochę gorsza od "Krainy Imago" to bardzo mi się podobała. Najbardziej przemówił do mnie lekki styl autorki oraz to, jak często zwraca uwagę na ważne, chociaż z początku mało zauważalne problemy.

Lorenzo to małomówny chłopak. Nie lubi wdawać się w dyskusje, mieli każde słowo, zanim ono wypłynie z jego ust. Zupełne przeciwieństwo Diny - wielbicielki potworów - która cały czas coś gada, wymądrza się i nie daje innym dojść do słowa. Ta dwójka zupełnie do siebie nie pasuje. Czystym przypadkiem jest, że jadą w tym samym wagoniku w Tunelu Strachu i spotykają diabelskiego czyściciela - sługę wrednej wiedźmy Orkuli, który swoją magiczną gąbką maże wszystko co stoi mu na drodze. A są to właśnie dzieci. I kiedy wydaje się, że wszystko stracone ktoś pomaga im uciec - duch ognia.
W tym samym czasie nauczycielka Diny i Lorenza - Pani Kate, która przed wielu laty straciła pamięć w strasznym wypadku i trafiła do psychiatryka - postanawia szukać dzieci na własną rękę.

Książka jest leciutka i przyjemnie napisana. Isabel Abedi tak umiejętnie posługuje się słowami, że wszystko łatwo zrozumieć i jednocześnie wyobrazić sobie. To, że książka jest lekka nie wyklucza tego jaka jest ciekawa. W pewnym momencie nie mogłam przestać czytać, tak bardzo mnie to wciągnęło. Nie wiem, czy książka zostanie w mojej pamięci na długo, ale czasami dobrze jest przeczytać taką "chwilówkę", o której pamięta się teraz i tylko teraz.

Na początku książka mnie lekko wciągnęła. Jakoś tytuł trochę banalny, że tak powiem i w ogóle. Kiedy zaczynałam czytać wszystko wydawało mi się mdłe i niewyraźne. Albo właśnie zbyt wyraźne. Niektórzy autorzy wprowadzają do książek klimat tajemnicy, którym owiane są wszystkie postacie i cały magiczny świat. Czytając "Krainę duchów" czułam się inaczej. Tak, jakby wszystkie informacje, których potrzebujemy były na wyciągnięciu ręki. Jak się jednak potem okazało wcale tak nie było. Nie wiedziałam właściwie niczego, co wiedzieć powinnam.
Z drugiej strony bardzo przywiązałam się do bohaterów opowiadania. Są oni cudownie wykreowani, mają wady i zalety. Mają również problemy, jak brak ojca, czy zero zainteresowania ze strony rodziców. Isabel Adebi opisuje wszystko tak, że można spokojnie puścić wodzę fantazji. Pamiętajcie! Wszystko jest możliwe!

~Moja ocena 6/10 (dobra)~


RECENZJA BIERZE UDZIAŁ W WYZWANIACH: "CZYTAM FANTASTYKĘ""KLUCZNIK" ORAZ "BOOK LOVERS"

niedziela, 16 marca 2014

Nowości - Oko w oko z...

Niedawno wpadł mi do głowy pomysł na serię (nie wiem ile ich będzie, ale nie ma to znaczenia) postów pod tytułem "Oko w oko z...". Po prostu, jeżeli będę chciała przybliżyć wam daną serię, trylogię lub po prostu temat, albo usłyszeć wasze zdanie na temat czegoś, będę robiła właśnie jeden post z tej serii. Mam nadzieję, że się wam to spodoba i jeżeli pojawi się jakaś dyskusja, czynnie weźmiecie w niej udział ;-)

sobota, 15 marca 2014

Coś na każdą porę roku!

Cześć wam! Dzisiaj znowu będzie post tematyczny związany z moją weną, którą miałam niedawno. W tym wpisie chciałabym poruszyć temat pory roku a książki. Czyli wszystko co kojarzy mi się z daną porą roku, a czytaniem! Zapraszam!


Wiosna

Piękna wiosna, ciepła, pełna kwiatów zawsze kojarzyła mi się z piknikami na łące. Bzyczenie pszczół świergot ptaków, to wszytko są odgłosy wiosny. Wtedy również najbardziej wyczekujemy wakacji. W wiosnę szukam lekkich książek, takich, które mnie rozweselą i dadzą mi siłę do dalszego działania. Są to najczęściej książki młodzieżowe i fantasy (ale nie wszystkie). W wiosnę można usiąść sobie na kocu i poczytać. To piękne i odświeżające.




Lato

Lato to według mnie najlepsza pora roku na czytanie. Można usiąść sobie w cieniu drzewa, na hamaku, posłuchać ptaków, które śpiewają wtedy najmocniej. Albo położyć się na zielonej trawie i leżeć tak godzinami. Można również czytać na plaży, w Polsce, albo za granicą, kiedy stopy obmywają delikatne fale. Osobiście kocham również czytać w czasie jazdy albo (co jet trochę dziwne) trzymać wtedy książkę na kolanach. Czasami potrafię tak siedzieć godzinę. Czuję wtedy jak książka wypełniała mnie dobrą energią (chociaż nawet na nią nie patrzę) ♥. Dlatego tak bardzo lubię długą jazdę samochodem. Można siedzieć i czytać.
Jak ktoś jedzie w góry też nie ma problemu - może wziąć jakąś niedużą książkę i czytać kiedy będzie przerwa w zdobywaniu szczytu.
W lato już w ogóle nie przeczytam książki od której wionie lekką niechęcią (taką jak w kryminałach albo niektórych fantasy) i grozą. To po prostu nie na moje siły i w taki piękny czas, jakim jest lato wolę trzymać się od takich książek z daleka.




Jesień


Jesień to głównie czas deszczu i słoty, ale również pora pięknych kolorowych liści odbywających podniebne tańce aby później opaść na mokrą ziemię. Jesień zawsze kojarzy mi się z dzieciństwem. Drugie rodzinne spacery i zbieranie kasztanów. Kidy słyszę hasło "jesień" wyobrażam sobie dziewczynkę z babcią wzdłuż alei pełnej kolorowych drzew. To czas, w którym myśli się o przemijaniu i przelotnej chwili. W jesieni czytam książki wprawiające mnie w melancholijny nastrój i takie, nad którymi trzeba się zastanowić. Czytam je pod kocykiem i z dobrą herbatką pod ręką.




Zima

Zimę również bardzo kocham! Można się wtedy wtulić w ciepły kocyk z gorącą czekoladą w ręku i poczytać jakąś gorącą lekturę. Do tego zapalić świeczkę zapachową i prawdziwy raj dla każdego bibliofila!



Te post pokazał, że każda pora roku jest piękna i idealna na czytanie. Na każdą również czekam ze zniecierpliwieniem, ale dopiero wtedy, gdy ma nadejść. A co z wami? Jakie są wasze ulubione pory czytelnicze?

piątek, 14 marca 2014

23# Zamrożeni w czasie

"Zamrożeni w czasie" Ali Sparkes

Tytuł oryginalny: "Frozen in time"      Wydawnictwo: Nasza Księgarnia      Oryginalny język: angielski      Ilość stron:288      Cena: 29,90 zł

Ben i Rachel to rodzeństwo. Spędzają ostatnie dni bardzo mokrego lata u siebie, w domu. Kiedy nareszcie przestaje padać dzieci wychodzą na dwór pobawić się w ogrodzie przypominającym dżunglę. Tam znajdują Freddy'ego i Polly - dwoje dzieci w ich wieku mających po około sześćdziesiąt lat. Jak to możliwe? Polly i Freddy zostali w 1956 roku zamrożeni przez swojego ojca-naukowca. Eksperyment miał trwać kilka godzin, a zmienił się na 53 lata. Jednak ma on również efekty uboczne. Teraz cała trójka musi odnaleźć ojca dzieci, który prawdopodobnie również się zamroził. Jednak cały czas ktoś im w tym przeszkadza...


"Zamrożeni w czasie" to książka, o której jeszcze nigdy nie słyszałam. Jest ona lekka, bo ostatnio nie wiem dlaczego, ale takich książek potrzebuje. Po protu sama jestem tak lekka (wina wiosny ♥) i nie mam ochoty, aby obciążały mnie jakiekolwiek problemy. Z powieściami podobnie - żeby przeczytać "cięższą" książkę muszę mieć na to odpowiedni humor. 
W książce w bardzo zabawny sposób pokazane jest jak dzieci z XX wieku żyłyby w naszych czasach. Można powiedzieć, że to eksperyment przeprowadzony przez autora i noszący tytuł "Co by było gdyby?". Niektóre sytuacje w książce zdziwiły mnie, a inne zaciekawiły. Wszystko było naprawdę miło i kolorowo opisane, tak, że po prostu nie dało się nudzić czytając, cały czas myśląc "co będzie dalej"?
Bardzo przywiązałam się również do bohaterów powieści. Niby to krótka, lekka książka, ale takie zwykle mają najlepiej wykreowane postacie i bardzo mi się to podoba.


Naprawdę miło czytało mi się "Zamrożeni w czasie". Idealna, lekka książka na wiosnę, do której można się bardzo mocno przywiązać i trudno o niej zapomnieć. Mogę ją polecić wszystkim, nie tylko miłośnikom fantasy. Książka nie ma praktycznie minusów, jest miła, ciekawa, śmieszna, jednak czasami też porusza i daje do myślenia. A wy sami zastanówcie się. Co zrobilibyście znajdując na ogrodzie dwójkę ludzi z poprzedniej epoki? O co byście zapytali? Co byście im pokazali? To pytanie do waszej własnej dyspozycji.


~Moja ocena 7/10 (bardzo dobra)~


KSIĄŻKA BIERZE UDZIAŁ W WYZWANIU CZYTAM FANTASTYKĘ ORAZ KLUCZNIK

niedziela, 9 marca 2014

22# Emilka ze Srebrnego Nowiu.

"Emilka ze Srebrnego Nowiu" Lucy Maud Montgomery
Tytuł oryginalny: "Emily of New Moon"      Wydawnictwo: KAW      Oryginalny język: angielski      Ilość stron:  334      Cena: ?


Ach... Emilka, Emilka... wspaniałe imię prawda? Może dlatego, że moje ♥ A więc nie będę tłumaczyć, dlaczego sięgnęłam właśnie po książkę "Emilka ze Srebrnego Nowiu". Dużo osób mówiło mi, że jest ona gorsza od serii o Ani, ale ja chciałam sprawdzić ten stereotyp. Po prostu uwielbiam książki Lucy Maud Montgomery i już od dłuższego czasu, na mojej półce leży druga część o Emilce, także najwyższy czas było zabrać się za pierwszą. Okładka mnie nie zachwyciła, ale nie miało o wcale znaczenia, bo wprost nie mogłam doczekać się co znajdę wewnątrz książki.

Emilka Starr jest nieprzeciętną dziewczynką. Wychowywana przez schorowanego ojca, którego bardzo kocha, lubi marzyć. Spędza dnie na spacerach i na rozmyślaniu. Układa również historie, opisy, które zapisuje w żółtym zeszycie, aby później móc przeczytać je ojcu, przed snem. Emilka jest bardzo dobra, chociaż może nie zawsze do końca grzeczna, ma własne poglądy na temat różnych rzeczy, jej myśli często są mądre. Jednak pewnego dnia ojca już nie ma. Umiera na gruźlicę. A dziewczynkę w opiekę mają wziąć krewni jej matki, która uciekła do ojca Emilki i zostawiła rodzinę. Dziewczynka musi nauczyć się żyć wśród ludzi, których pierwszy raz widzi na oczy, chociaż jest z nimi związana tak głębokimi więzami krwi, że nawet się tego nie spodziewa. I teraz z dziecka, które lubi marzyć i mieć głowę gdzieś nad chmurami* musi zamienić się w pannę z "manierami".

Pierwsze co rzuciło mi się w oczy, już po pierwszym rozdziale "Emilki" była wyobraźnia, jaką została obdarzona dziewczynka. Zauważyłam również wiele innych podobieństw pomiędzy nią, a innymi bohaterami L. M. Montgomery (np. z Anią): dziecko jest osierocone i musi być wychowywane przez surowych i wymagających ludzi. Emilka nie jest również zbyt ładna, a przynajmniej sama się nad tym nie zastawia. Lubi pisać i czytać powieści, wiersze, poematy. Ma swoją dumę i nie lubi, kiedy ktoś ją narusza. Lubi nadawać imiona drzewom i miejscom. Podobieństw jest naprawdę dużo, ale rzeczą, która mnie zdziwiła jest to, jak bardzo Emilka różni się od Ani pod względem napisania. Gdybym nie wiedziała, że obie książki stworzyła ta sama autorka, to nigdy bym na to nie wpadła. Po prostu było to zupełnie coś innego, ale nie znaczyło to, że gorszego. Jednak po namyśle bardziej wolę Anię. Jest bardziej żywa, kolorowa i powieść o niej ma większy zarys. To jednak nie znaczy, że Emilka jest zła. To tak, jakby porównać wiosnę do jesieni :-)

Bardzo podoba mi się to, że poznajemy Emilkę jako małą (no może nie aż TAK małą) dziewczynkę i widzimy jak dorasta i zmienia się. W książce jest również dużo listów pisanych przez Emilkę do swojego ojca, tak, że nawet bez narracji pierwszoosobowej możemy poznać jej uczucia, emocje i głębokie myśli. Takie poznanie bohatera od wewnątrz, a nie tylko z zewnątrz jest bardzo wartościowe i przydatne, bo możemy łatwiej ocenić daną postać. Oczywiście w książce nie brakuje innych bohaterów, których losy splatają się z losami Emilki. I również ci ludzie pod wpływem głębokich uczuć dziecka zmieniają się. I to jest piękne.

Bardzo polubiłam Emilkę. Tu już nawet nie chodzi o to, że to moja imienniczka, bo w połowie książki przestałam w ogóle zwracać na to uwagę. Jest to osóbka o niebywałym temperamencie i charakterze, bardzo widocznym i podtrzymywanym przez silną wolę i walecznego ducha. Emilka miała wady, bo każdy te wady ma, ale zostały one pokazane tak, jakby autorka chciała pokazać: wady nie są złe, trzeba tylko umieć pogodzić się z nimi i je zmieniać..
Emilka wiele mnie nauczyła. Stała się dla mnie autorytetem i pokazała mi, że zmiany wcale nie są złe. Dlatego właśnie chcę się zmieniać - na lepsze

~Moja ocena 8/10 (bardzo, bardzo dobra)~


RECENZJA BIERZE UDZIAŁ W WYZWANIU: KLUCZNIK ORAZ BOOK LOVERS


 *ja nie używam sformułowania "w chmurach", bo w chmurach nic nie widać - prawdziwe piękno jest dopiero nad nimi.

czwartek, 6 marca 2014

21# Spojrzenie elfa

"Spojrzenie elfa" Katrin Lankers"

Tytuł oryginału: "Elfenblick"       Wydawnictwo: Dreams      Oryginalny język: niemiecki
Ilość stron: 352       Cena: 39 zł

Pierwsze co rzuciło mi się na myśl gdy zobaczyłam książkę: "Czy kiedykolwiek widział ktoś tak piękną okładkę?" Ja nie.
Moje ukochane barwy: błękitny i turkus w połączeniu z bielą dały niezwykły efekt. I to oko. Oraz motyl (którego można na początku nie zauważyć) jakby zrobiony z kryształu. Kiedy patrzy się na coś tak pięknego, to trudno opisać to słowami.
Takie właśnie miałam myśli, gdy po raz pierwszy trzymałam w rękach "Spojrzenie elfa". Byłam po prostu wniebowzięta i nie mogłam się doczekać, kiedy będę mogła skosztować porcję nowej literatury. Jednak czy wnętrze książki również było takie wspaniałe?

Mageli jest piękną nastolatką. Ślicznie gra na flecie i śpiewa, ma najlepszą przyjaciółkę, na którą zawsze może liczyć i rodziców. I tutaj pojawia się problem. Od momentu, kiedy Mageli przeczytała o podmienionych w szpitalu dzieciach, zaczyna podejrzewać, czy ona również nie została podmieniona. Dziewczyna ma nie najlepsze stosunki z rodzicami i zaczyna przeszukiwać swoje akty urodzenia i inne papiery. Chce również spytać się o to lekarzy, którzy byli obecni przy jej porodzie, jednak ci nie żyją.
Pewnego dnia dziewczyna ucieka z domu i zostaje napadnięta. Obrania ją wtedy Erin - niezwykły chłopak, książę elfów,którego dziewczyna widzi pierwszy raz w życiu i od razu się w nim zakochuje. I kiedy Erin wpada w kłopoty, Mageli postanawia go uratować.

Jeszce nigdy nie czytałam o tak świetnie wykreowanym świecie elfów (nie mówię, że tego nie zrobię). Wszyscy myślą, że elfy powinny mieszkać na drzewach itp. W "Spojrzeniu elfa" jest inaczej. Elfy mieszkają pod ziemią w domach zrobionych z korzeni drzew, pięknie splatających się w najróżniejsze wzory i kształty. Jeszcze nigdy nie czytałam o takiej "odmianie" tych niezwykłych istot. To naprawdę nowe przeżycie i podobało mi się ono.
Czasami niektóre rzeczy stają się zbyt częste, powielane, 'papugowane' i zaczynają się nudzić, dlatego takie odbiegnięcie od 'normy' jest naprawdę fajne i ciekawe.

Trochę zdziwiła mnie ta sytuacja: dziewczyna poznaje w snach chłopaka (Mageli właśnie tak poznała Erina), uważa go za księcia z bajki, który broni ją od złego. Nastolatka zakochuje się w nim (a nadal nie wie, czy on istnieje) na zabój i zaczyna spotykać się z nim coraz częściej. Kiedy chłopak mówi jej, że jest elfem, to w ogóle nie ma żadnej reakcji (dopiero z kilkudniowym opóźnieniem). Coś takiego (przykład własny): "-Jestem elfem. -Fanie, powiedz mi, jak wygląda, twój świat, kim jesteś, co potrafisz?!". Takie naiwne i zbyt proste. W ogóle, na początku słabo są opisane uczucia bohaterów (oprócz miłości Mageli do Erina). Takie to trochę melancholijne i spokojne. Jest to jednak mały minus, taki prawie niezauważalny i nie ma co się ni przejmować.

Nie wiem czy książka wiele wniosła do mojego życia. Nie ma zbyt wielu morałów, może to, że zbytnie zauroczenie jest niebezpieczne, ale to niezbyt pozytywna strona patrzenia na świat. Książka jest lekka, czyta się ją szybko, a akcja naprawdę wciąga, więc pozycja ta wśród lektur jest naprawdę godna uwagi. Polecam wszystkim maniakom fantasy, elfów i nie tylko! ♥


~MOJA OCENA: 8/10 (BARDZO, BARDZO DOBRA)~



RECENZJA BIERZE UDZIAŁ W WYZWANIU "CZYTAM FANTASTYKĘ" I "BOOK LOVERS'' 

poniedziałek, 3 marca 2014

Targi książki w Poznaniu ♥

Nareszcie doczekałam się swoich pierwszych Targów Książki. Odbyły się one w Poznaniu - moim rodzinnym mieście - z czego naprawdę się cieszę, bo mogłam uczestniczyć po trochu w każdym dniu targów. Niestety nie było tam Rafała Kosika, ale złapie, go na Pyrkonie, więc... możemy zaczynać :-)

Na początek macie wszystkie moje karteluńki, zakładeczki, naklejeczki i inne badziewka, które uwielbiam i musiałam ich brać po kilkadziesiąt ♥


Tutaj macie zakładki między innymi z Wydawnictwa Dreams, "Złodziejki książek", "Tam gdzie śpiewają drzewa" i innych :-) Są też moje UKOCHANE "WSZECHŚWIATY" ♥


Tutaj macie "Wyspę Skarbów", "Dzieci z Bullerbyn", Jedność dla dzieci i "Pamiętnik grzecznego Psa".


 Tutaj dopatrzeć się można "Kamieni na szaniec" oraz innych zakładek i naklejek ze słonikiem :3


Na tym zdjęciu przedstawione są raczej widokówki oraz jedna wizytówka :-)


Plakaty z książkami z wydawnictwa Akapit Press.


Autografy (jeden dla mnie i siostry) - od Pani Lidii Miś i Emilii Kiereś ♥ 


 Podstawka pod kubek.


Plakat z "Kamieni na szaniec". Wybaczcie za lampę błyskową :-/


Plakat ze "Złodziejką książek" (brak lampy błyskowej = zamazane, lampa błyskowa = wielka kula światła pośrodku twarzy Liesel).


 Katalogi między innymi Wydawnictwa Dreams

Dalszy ciąg katalogów i kalendarzyki


I czas na najlepsze, czyli książki ♥


"Baśniarz" - słyszałam o nim pełno dobrego ♥


"Osobliwy dom Pani Peregrine" - zaintrygowało mnie i to bardzo...


I ostatnie są "Kamienie na szaniec"


Z autografami, dla mnie i dla siostry :-) Autografy rozdawali aktorzy, którzy grali w filmie :-) Mam również ich zdjęcia, ale trochę zamazane :-/



I to już wszystko. Bardzo podobało mi się na Targach Książki i mam nadzieję, że będę mogła na takie pojechać jeszcze raz ♥