środa, 11 marca 2015

68# Władca piasków


Tytuł oryginalny: "Władca piasków"
Oryginalny język: polski
Wydawnictwo: Poligraf
Rodzaj: młodzieżowe / fantasy
Ilość stron: 415

Sonia wyjeżdża na międzynarodowy obóz zorganizowany pod hasłem "Na piaskach egipskiej pustyni". Luksusowy hotel, nowe znajomości i możliwość przebywania na pięknej, złocistej Saharze - to dla dziewczyny spełnienie marzeń. Sonia nie wie jednak, że organizator obozu ma również inny cel niż tylko zapewnienie młodzieży dobrej rozrywki. Cel, który dziewczyna ma dopiero poznać. Tymczasem zaczynają dziać się dziwne rzeczy. Tajemnicze postacie wewnątrz piramidy, magiczny amulet wskrzeszający zmarłych i dziwny, starożytny symbol - to tylko część rzeczy należących do świata, o którym Sonii się nawet nie śniło. Tylko co z tym wszystkim ma wspólnego zbiegły, nastoletni morderca? Pytaniom nie ma końca...

Naprawdę rzadko miałam okazję sięgnąć po książkę, której akcja rozgrywa się na pustyni i miała związek ze starożytnym Egiptem i jego bogami. Po prostu nigdy mnie do tych powieści zbytnio nie ciągnęło. Teraz jednak, po przeczytaniu "Władcy piasków" trochę zmienię swoje podejście do tego typu książek.
Zacznijmy od tego, że powieść Elizy Drogosz czyta się niezwykle szybko. Napisana jest ona lekkim językiem, a akcja nie ciągnie się. Występują liczne opisy, ale są one tak umiejętnie wplecione pomiędzy różne wydarzenia, że nie zanudzają czytelnika. Całości dopełnia bardzo ciekawa fabuła. Książkę czytałam naprawdę z wypiekami na twarzy i wprost nie mogłam się od niej oderwać, aż do ostatniej strony. Przez cały czas czytania czułam się niepewnie - nie mogłam przewidzieć, jak powieść się skończy. To sprawiało, że jeszcze trudniej było mi ją odłożyć, choćby na chwilę - musiałam, po prostu musiałam poznać jej zakończenie. Cały czas zadawałam sobie pytanie: co się zaraz wydarzy? Co jeszcze czeka bohaterów? Autorka naprawdę bardzo zadbała o to, abyśmy czytali z szybko bijącym sercem i dreszczem przebiegającym po plecach.

Nie mówię, że książka była idealna (chociaż muszę przyznać - była bardzo dobra). Znalazło się kilka błędów, które można by poprawić. Już na początku zauważyłam, że bohaterowie (nie mówię, że wszyscy - ale kilkoro z nich co najmniej) są wyidealizowani - idealni pod względem wyglądu, wiedzy, a także tego, jak żyją. Po prostu z początku wydawać by się mogło, że przydarzają im się same dobre rzeczy. Nie mówię, że nie polubiłam głównych postaci (wręcz przeciwnie - pod koniec książki trudno mi się było z nimi rozstać) po prostu ich początkowe przedstawienie trochę mnie zirytowało. Podobnie było czasami, kiedy czytałam o tym, jak zachowywała się w danych sytuacjach główna bohaterka - Sonia. Cały czas ktoś musiał ją ratować z opresji. Naprawdę rzadko zdarzało się, aby sama wpadła na to, jak wybrnąć z jakiejś sytuacji. Nie powiem - potrafiła postawić na swoim, jednak kiedy przyszło co do czego to zwykle była "damą w opałach". Od bohaterów oczekuje się bardziej, że sami znajdą rozwiązanie problemów - kiedy zawsze ktoś ich ratuje staje się to już trochę naciągane.

Jak już wspomniałam, podczas czytania jesteśmy bardzo niepewni tego, co się jeszcze wydarzy. To tak, jakby autorka na poczekaniu wymyślała wydarzenia. Ma to swoje plusy i minusy. Jednocześnie chcemy czytać i czytać, aby dowiedzieć się wreszcie, co się stanie i dokąd prowadzą wszystkie poszlaki. Z drugiej jednak strony możemy czuć się trochę zdezorientowani - nie wiemy o co chodzi w książce i dokąd zmierza akcja. Jednak ocenianie, czy takie trzymanie w niepewności jest dobre, czy może wręcz przeciwnie, pozostawiam wam.

W książce postacie nie są podzielone na "dobrych i złych". We "Władcy piasków" każdy ma swoje pozytywne i negatywne cechy. Niektórzy posiadają więcej tych pierwszych - inny drugich. Trudno kogoś dopasować do konkretnej grupy, ponieważ ich składy cały czas się zmieniają - nagle okazuje się, że ktoś, kto wydawał nam się być zły, tak naprawdę jest dobry, i tak dalej.
Dlatego radzę wam jedno - nie dajcie się zwieść i nie ufajcie pozorom. One często mylą.

Jak już wcześniej wspomniałam, książka była naprawdę dobra. Ciekawa, lekka, ale również zawierająca bardzo ważne życiowe lekcje. Mówiła między innymi o tym, aby szanować to, co się posiada i aby dążyć do swoich celów nie patrząc na to, co robią inni. Naprawdę powieść warta przeczytania.

Za możliwość przeczytania książki dziękuję wydawnictwu Poligraf

czwartek, 26 lutego 2015

67# Pajączek na rowerze - Ewa Nowak


Tytuł oryginalny: "Pajączek na rowerze"
Oryginalny język: polski
Wydawnictwo: Egmont
Rodzaj: dla dzieci/młodzieżowe
Ilość stron: 216

Oleńka ma, delikatnie mówiąc, dość trudny charakter. Za nauką i szkołą nie przepada, niełatwo z nią wytrzymać. Łukasz - wręcz przeciwnie. To spokojny chłopiec - grzeczny, obdarzony wybitną pamięcią i inteligencją. Nic dziwnego, że dwie tak różne osoby zaczynają znajomość od wzajemnej niechęci. Z czasem jednak połączy ich prawdziwe uczucie. Jest tylko jeden problem: oboje są jeszcze dziećmi. Dorośli uważają, że to zdecydowanie i stanowczo za wcześnie na miłość. (opis z tyłu książki)

Kiedy sięgnęłam po książkę myślałam sobie: "Idealna książka na ten okres. Lekka, spokojna - tego mi trzeba". Przeczytałam całą powieść w jeden dzień i... trochę zaniemówiłam. To prawda była to książka dla dzieci, jednak poruszała takie tematy, że na pewno pomogłaby niejednemu nastolatkowi, a nawet dorosłej osobie.
W świecie dzieci wszystko jest proste - ich spojrzenie na świat, to w jaki sposób postrzegają życie. Czasem dorośli nie chcą dziecku wytłumaczyć dlaczego na przykład kłócą się albo rozwodzą. Wtedy mówią coś typu "to skomplikowane". Dla dzieci to nie jest skomplikowane. Dla nich wszystko ma prostą przyczynę i idące za tym logiczne wytłumaczenie. Powieść Ewy Nowak została napisana właśnie w taki sposób - prosty, wręcz dziecięcy. Jednocześnie zostały w niej poruszone najważniejsze kwestie typu: miłość, rozwód rodziców, przyjaźń. Jednocześnie jednak dzięki swojemu prostemu, logicznemu myśleniu dzieci nie mogą zrozumieć niektórych rzeczy, ponieważ rzeczywistość kłóci się z ich spojrzeniem na świat. "Pajączek na rowerze" może pomóc dzieciom pogodzić się z różnymi codziennymi trudnościami, jakie przygotowało dla nich życie.

Postacie w książce są dosyć nieszablonowe. Bardzo uwydatnione są niektóre cechy charakteru (szczególnie osób dorosłych) co nie jest jednak minusem. Jak już wcześniej napisałam - wszystko wydaje się być spostrzegane z punktu widzenia dziecka (mimo, że narracja jest trzecioosobowa) aby dzieciom czytającym powieść łatwo było wszystko zrozumieć. W książce nie trzeba szukać ukrytych znaczeń. Niezwykła jest właśnie ta prostota, z którą wszystko zostało opisane.

W powieści został również poruszony temat, na który wiele osób często nie zwraca uwagi - moment przejścia dzieci w nastolatków. Często to właśnie wtedy ich świat staje na głowie - zaczynają dostrzegać przykrą stronę życia. Czasami sobie z nią nie radzą. Nie rozumieją również wielu rzeczy, jakie się wokół nich dzieją. Mogą się czuć zdezorientowane - często nie mają wpływu na to, co się wokół nich dzieje, nie mogą nic poradzić na kłótnie rodziców i ich rozwód. "Pajączek na rowerze" może pomóc dzieciom odnaleźć się w tym trudnym, a jednocześnie ważnym momencie ich życia.

"Pajączek na rowerze" jest naprawdę dobrą książką. Podobało mi się jej wykonanie, a  także lekki styl autorki i to, z jaką prostotą i łatwością potrafi przekazać naprawdę ważne i pouczające treści. Powieść naprawdę otwiera oczy na świat. Polecam - nie tylko dzieciom!

Za możliwość przeczytania książki dziękuję wydawnictwu Egmont!

niedziela, 15 lutego 2015

66# Requiem - Lauren Oliver


Tytuł oryginalny: "Requiem"
Oryginalny język: angielski
Wydawnictwo: otwarte
Rodzaj: młodzieżowe
Ilość stron: 390
Cena: 34,90 zł

Rewolucja rozlewa się na cały kraj, oddziały rządowe śledzą i brutalnie tępią grupy Odmieńców. Jako członkini ruchu oporu Lena znajduje się w samym centrum konfliktu. Rozdarta między Aleksem, a Julianem walczy o swoje życie i prawo do miłości. 
W tym samym czasie Hana prowadzi bezpieczne, pozbawione miłości życie u boku narzeczonego - nowego burmistrza Portland. Wkrótce drogi dziewczyn znów się zejdą, a ich spotkanie doprowadzi do bolesnej konfrontacji. 
Czy można wybaczyć zdradę? Czy mury wreszcie runą? (opis z tyłu książki)

Po pierwsze chcę zaznaczyć, że jest to naprawdę bardzo dobre zakończenie całej trylogii. Czasami bywa tak, że pierwsza część jest bardzo dobra, druga trochę mniej, ale trzecia jest naprawdę nieudana - sposób, w jaki autor zakończył wszystko, nie zachwyca. Tutaj było inaczej. I mimo, że według mnie autorka nie wyjaśniła do końca wszystkich kwestii, to wybaczam jej to, ponieważ wszystko skończyła naprawdę umiejętnie - widać, że to przemyślała. Bardzo się z tego cieszę, ponieważ (jak pewnie większość z was wie) nieudane zakończenia książek potrafią dręczyć człowieka i dręczyć.

Narracja książki jest prowadzona na przemian przez Lenę i Hanę. Można tutaj dostrzec ogromny kontrast pomiędzy dziewczynami. Lena jest wolna i mimo, że musi walczyć o przetrwanie to widzi prawdę o świecie - nikt jej nie kontroluje, dziewczyna może dokonywać własnych wyborów. Hana natomiast żyje w świecie z pozoru idealnym, a prawdę przyćmiewa jej piękne kłamstwo. Jednak wkrótce dziewczyna będzie musiała zmierzyć się z rzeczywistością.
Autorka poprzez powieść zadaje nam pytanie: co byście wybrali, jakbyście mogli wybierać: piękne, aczkolwiek kruche kłamstwo, czy bolesną prawdę?

 Autorka bardzo umiejętnie prowadzi akcję - stwarza nowe wydarzenia bez których końcówka powieści mogłaby być zupełnie inna. To również pokazuje, jak bardzo książka była przemyślana - wydarzeń nie jest tyle, aby się w nich pogubić, nie ma ich również zbyt mało - wtedy powieść wydawałaby się po prostu nudna.

Jeżeli podobały się wam dwie poprzednie części trylogii - "Delirium" i "Pandemonium" - to możecie spokojnie sięgnąć po "Requiem". Jak już wspomniałam - nie zawiedziecie się.