"Delirium" Lauren Oliver
zdjęcie książki jest z Internetu, ponieważ nią samą pożyczyłam koleżance
Tytuł oryginalny: "Delirium" Wydawnictwo: Otwarte Oryginalny język: angielski Cena (PL): nie znam
Tytuł oryginalny: "Delirium" Wydawnictwo: Otwarte Oryginalny język: angielski Cena (PL): nie znam
Wyobraźcie sobie życie w świecie, w którym miłość jest uważana za chorobę, z którą trzeba walczyć. A każdy przejaw Amor deliria nervosa władze starają się wyeliminować. Zasiewają w głowach ludzi strach. O zdrowie swoje i innych. Pod wpływem tego strachu ludzie zaczynają donosić na siebie nawzajem. Chcą się leczyć jednak i to jest bardzo ryzykowne. Czekają jednak. Całe osiemnaście lat aby wreszcie uwolnić się od strachu o jaki przyprawia ich deliria. Przechodzą specjalne operacje mózgu, tylko po to aby przestać się nią martwić. Są jednak tak zwani Odmieńcy. Ludzie żyjący w lasach, poza granicami miast. Ludzie odcięci od świata. Jednak mimo wszystko ludzie wolni - nie wierzący, że deliria jest chorobą.
Właśnie w takim świecie żyje Lena (Magdalena). Już od dziecka odlicza dni, kiedy wreszcie będzie mogła przyjąć remedium (lekarstwo na miłość) i skończyć z niepokojem i koszmarami, które rozpoczęły się gdy matka dziewczyny popełniła samobójstwo, nie chcąc przyjąć kolejnej dawki remedium. To jeszcze nie wszystko. Dziewczyna widziała również, jak jej siostrę, która była pod wpływem choroby, trzeba było siłą zawlekać do laboratorium.
Dodatkowo Hana, najlepsza przyjaciółka Leny, zaczyna chodzić na imprezy koedukacyjne i zadawać się z chłopakami (!).
Lena chce z tym jak najszybciej skończyć. I wtedy poznaje Aleksa. Chłopak jest wyleczony, ale dziewczynę i tak coś zaczyna do niego pociągać.
Czy miłość rzeczywiście jest chorobą? A jeżeliby tak było, czy chciałbyś się móc z niej wyleczyć?
"Miłość – najbardziej zdradliwa choroba na świecie: zabija cię zarówno wtedy, gdy cię spotka, jak i wtedy, kiedy cię omija."
Pomysł na książkę był n i e s a m o w i t y! Przecież w 99% powieści na świecie jest mowa o miłości. O rozterkach bohaterów z jej powodu. O załamaniach. Ale również o szczęściu, które się czuje, gdy spotka cię prawdziwa miłość. Lauren Oliver zebrała te wszystkie fakty i stworzyła z tego całość - przerażającą, ale niezwykle ciekawie wykreowaną wizję przyszłości, w której miłość uważana jest za chorobę i za coś co trzeba wyeliminować. Czegoś takiego jeszcze nie było. Jest to trochę jak epicki powrót "Romea i Julii" tyle, że w nowym wydaniu! I to porównanie wcale nie mija się aż tak z prawdą!
"Ten, kto skacze do nieba, może upaść, to prawda. Ale może też poszybować w górę."
Świat stworzony przez autorkę był fantastyczny, ale jednocześnie przerażający. To tak jakby ktoś za czymś pięknym próbował ukryć jakąś okropność (co akurat nie jest nowością, niestety). Z jednej strony wspaniała wizja przyszłości spędzonej z mężem/żoną, który zostanie ci przydzielony drogą starannego wyboru i eliminacji osobników nie nadających się aby zapewnić ci "szczęśliwą" i "bezpieczną" przyszłość. Brak miłości = brak smutku, wolność = szczęście. Na takiej zasadzie żyją ludzie w Portland. Z drugiej strony nocne przeszukiwania domów, pobicia, śmierć, oskarżanie się nawzajem, donos. Brak możliwości zapewnienia dzieciom PRAWDZIWEJ rodziny - takiej, która nie będzie bała okazywać sobie nawzajem uczuć.
Zbyt głośne śmiechy = choroba
Nieodpowiednia (zbyt głośna, wyzwalająca emocje) muzyka = choroba
Przebywanie z osobą płci przeciwnej, jeżeli oboje nie jesteście wyleczeni = choroba
Jakiekolwiek silniejsze okazanie uczuć (pocałunek, wspólny śmiech) = CHOROBA!!!
To naprawdę straszny świat i jestem ciekawa, jak wszystko dalej się potoczy. Jak autorka skończy tą historię. Co będzie jej morałem.
Przeczytajcie, a nie pożałujecie! Polecam!
~Moja ocena: 9/10 (cudowna)~
RECENZJA BIERZE UDZIAŁ W WYZWANIACH: KLUCZNIK, CZYTAM FANTASTYKĘ I BOOK LOVERS.
Właśnie w takim świecie żyje Lena (Magdalena). Już od dziecka odlicza dni, kiedy wreszcie będzie mogła przyjąć remedium (lekarstwo na miłość) i skończyć z niepokojem i koszmarami, które rozpoczęły się gdy matka dziewczyny popełniła samobójstwo, nie chcąc przyjąć kolejnej dawki remedium. To jeszcze nie wszystko. Dziewczyna widziała również, jak jej siostrę, która była pod wpływem choroby, trzeba było siłą zawlekać do laboratorium.
Dodatkowo Hana, najlepsza przyjaciółka Leny, zaczyna chodzić na imprezy koedukacyjne i zadawać się z chłopakami (!).
Lena chce z tym jak najszybciej skończyć. I wtedy poznaje Aleksa. Chłopak jest wyleczony, ale dziewczynę i tak coś zaczyna do niego pociągać.
Czy miłość rzeczywiście jest chorobą? A jeżeliby tak było, czy chciałbyś się móc z niej wyleczyć?
"Miłość – najbardziej zdradliwa choroba na świecie: zabija cię zarówno wtedy, gdy cię spotka, jak i wtedy, kiedy cię omija."
Pomysł na książkę był n i e s a m o w i t y! Przecież w 99% powieści na świecie jest mowa o miłości. O rozterkach bohaterów z jej powodu. O załamaniach. Ale również o szczęściu, które się czuje, gdy spotka cię prawdziwa miłość. Lauren Oliver zebrała te wszystkie fakty i stworzyła z tego całość - przerażającą, ale niezwykle ciekawie wykreowaną wizję przyszłości, w której miłość uważana jest za chorobę i za coś co trzeba wyeliminować. Czegoś takiego jeszcze nie było. Jest to trochę jak epicki powrót "Romea i Julii" tyle, że w nowym wydaniu! I to porównanie wcale nie mija się aż tak z prawdą!
"Ten, kto skacze do nieba, może upaść, to prawda. Ale może też poszybować w górę."
Świat stworzony przez autorkę był fantastyczny, ale jednocześnie przerażający. To tak jakby ktoś za czymś pięknym próbował ukryć jakąś okropność (co akurat nie jest nowością, niestety). Z jednej strony wspaniała wizja przyszłości spędzonej z mężem/żoną, który zostanie ci przydzielony drogą starannego wyboru i eliminacji osobników nie nadających się aby zapewnić ci "szczęśliwą" i "bezpieczną" przyszłość. Brak miłości = brak smutku, wolność = szczęście. Na takiej zasadzie żyją ludzie w Portland. Z drugiej strony nocne przeszukiwania domów, pobicia, śmierć, oskarżanie się nawzajem, donos. Brak możliwości zapewnienia dzieciom PRAWDZIWEJ rodziny - takiej, która nie będzie bała okazywać sobie nawzajem uczuć.
Zbyt głośne śmiechy = choroba
Nieodpowiednia (zbyt głośna, wyzwalająca emocje) muzyka = choroba
Przebywanie z osobą płci przeciwnej, jeżeli oboje nie jesteście wyleczeni = choroba
Jakiekolwiek silniejsze okazanie uczuć (pocałunek, wspólny śmiech) = CHOROBA!!!
To naprawdę straszny świat i jestem ciekawa, jak wszystko dalej się potoczy. Jak autorka skończy tą historię. Co będzie jej morałem.
Przeczytajcie, a nie pożałujecie! Polecam!
~Moja ocena: 9/10 (cudowna)~
RECENZJA BIERZE UDZIAŁ W WYZWANIACH: KLUCZNIK, CZYTAM FANTASTYKĘ I BOOK LOVERS.
Czytałam książkę. Według mnie, jedna z najlepszych jakie ostatnio wyszły na rynek wydawniczy. Byłam urzeczona, nie potrafiłam wrócić do naszej ziemskiej rzeczywistości:)
OdpowiedzUsuńWszyscy chwalą - pozostaje tylko przeczytać. Jednak skąd pozyskać tyle wolnego czasu. Tyle jeszcze nieprzeczytanych, niezwykle intrygujących lektur przede mną :)
OdpowiedzUsuńOkropnie dużo osób, zachęca do przeczytania całej serii :)) Jednak nie jest to dla mnie takie must read. Raczej nie kupię, najwyżej wypożyczę. Tylko na razie nie mam skąd :D
OdpowiedzUsuńKsiążka leży sobie i czeka na mnie. Wszyscy polecają, pewnie niedługo przeczytam ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
przygody-mola-ksiazkowego.blogspot.com
Mam przeogromną ochotę na całą trylogię :) Wszędzie pozytywne recenzje, no i teraz jeszcze Twoja. Nie pozostaje nic innego jak czytać :)
OdpowiedzUsuńJak ja kocham tę serię! Jest moją ulubioną :D
OdpowiedzUsuńUwielbiam tę serię :) I bardzo podoba mi się Twój blog :D
OdpowiedzUsuń