Oryginalny tytuł: "The Book Thief "
Oryginalny język: angielski
Autor: Markus Zusak
Rodzaj: wojenne (i trochę fantasy, ale o tym potem)
Ilość stron: 495
Wydawnictwo: Nasza księgarnia
Rok wydania: 2006
Cena: 39,90
Moja ocena: 10/10
Oryginalny język: angielski
Autor: Markus Zusak
Rodzaj: wojenne (i trochę fantasy, ale o tym potem)
Ilość stron: 495
Wydawnictwo: Nasza księgarnia
Rok wydania: 2006
Cena: 39,90
Moja ocena: 10/10
"Złodziejka książek". Sławna "Złodziejka książek". Emocjonująca. Niejednoznaczna. Zagadkowa.
Tak opisałabym tą książkę, gdybym miała wspomnieć o niej w kilku zdaniach. A jaka ta książka jest naprawdę? Nieporównana. Nigdzie podobnej nie znajdziecie. Po prostu nigdzie indziej nie ma TAKIEJ książki. Napisanej w TEN sposób. W której sprawy nie wyjaśniają się jedna po drugiej, ale splatają się w wspaniałą historię.
Po raz pierwszy spotykamy się z główną bohaterką - Liesel Meminger - kiedy jedzie ona pociągiem ze swoją mamą i bratem. Gdzie jadą? Na pewno nie na basen. Nie do kina. Wtedy jeszcze nie było takich atrakcji. Albo może były. Ale na pewno nie dla Liesel. Ona cieszyłaby się pewnie bardziej, gdyby pozwolono jej w domu zostać. Musiało być jednak inaczej. Liesel jechała z matką do nowego domu.
Po drodze jednak coś dzieje się nie tak. Zaczyna się od nagłego kaszlu a potem cisza. Jednak rzecz, a zmieniła wszystko. Ta chwila będzie później często nawiedzać Liesel w snach. Chwila, gdy jej brat odszedł ze świata. To przyczyniło się jednak do "kariery" Liesel. podczas jego pogrzebu dziewczynka ukradła wtedy swoją pierwszą książkę - "Podręcznik grabarza". Te dwa zdarzenia nakierowują życie złodziejki na nowy tor. Na dodatek, niedługo po przyjeździe Liesel do nowego domu wybucha druga wojna światowa.
Po drodze jednak coś dzieje się nie tak. Zaczyna się od nagłego kaszlu a potem cisza. Jednak rzecz, a zmieniła wszystko. Ta chwila będzie później często nawiedzać Liesel w snach. Chwila, gdy jej brat odszedł ze świata. To przyczyniło się jednak do "kariery" Liesel. podczas jego pogrzebu dziewczynka ukradła wtedy swoją pierwszą książkę - "Podręcznik grabarza". Te dwa zdarzenia nakierowują życie złodziejki na nowy tor. Na dodatek, niedługo po przyjeździe Liesel do nowego domu wybucha druga wojna światowa.
"Drobna uwaga. Na pewno umrzecie."
Okładka (oryginalna, a nie filmowa) książki jest stylizowana na starą. Nic ciekawego, jest na niej dziewczynka. I coś jeszcze. Coś co zupełnie nie pasuje do niby wesołej atmosfery, która panuje na obrazku. A może na odwrót - elementy kontrastują ze sobą tak bardzo, że nadają sens całokształtowi. Jest to śmierć.
Dziewczynka jednak nie boi się tej tajemniczej postaci. Przeciwnie oboje idą za ręce. Cieszą się. Tańczą.
Już sama okładka osłania nam rąbek tajemnicy o książce. Mówi, że śmierć w czasach drugiej wojny światowej była czymś powszechnym. Było o nią łatwo. Czasami nawet cieszono się z niej. Jak z wyzwolenia.
Dziewczynka na okładce nie opiera się śmierci. Współgra z nią. Nie boi się jej.
"Złodziejka książek" to książka, która wyzwala we mnie wiele uczuć. Również pozytywnych. Pokazuje, jakie to szczęście, że żyjemy w wolnym kraju, w którym nie ma wojen, i w którym każdy jest równy (chociaż ze względu na pewne "grupki" społeczne, które powstają mimo to, nie każdy może poczuć tą równość).
Liesel żyła w bardzo trudnych czasach. Udawało jej się jakoś przetrwać, ponieważ była samodzielna, zawsze (to znaczy wtedy kiedy uważała to za słuszne) stawiała na swoim, jednak była również czuła na cierpienie innych i otwarta dla ludzi. W niektórych momentach byłam zła na nią za decyzje, które podejmowała, jednak raczej po prostu jej współczułam. Współczułam małej dziewczynce, która zmuszona była pożegnać się z rodziną i zamieszkać w nowym środowisku. Współczułam dziewczynce, która musiała zmienić się, dostosować się do świata, w którym żyła. Współczułam dziewczynce, która żyła w hitlerowskich Niemczech. Jednocześnie jednak podziwiałam jej odwagę, dobre serce i wytrwałość w dążeniu do celu.
Kolejna rzecz, która zaskoczyła mnie w książce była jej narracja. Nie da się do końca określić jaka ona byłą - czy pierwszoosobowa czy trzecioosobowa. Jest tak dlatego, że narratorem opowiadania jest śmierć. Jest to pierwsza przeszkoda, jaką postawił na swojej drodze Markus Zusak. Śmierć widzi wszystko własnymi oczami. Nie interesuje jej zbytnio wygląd postaci, a bardziej ich charakter. No bo czemu wygląd miałby interesować śmierć?
Bardzo poruszył mnie również sposób w jaki pisana jet książka. Nie jest on jednostajny, ciągły, tylko (jak już pisałam wcześniej) przeplatany. Tak jak warkocz. Wydarzenia cały czas się krzyżują. W "Złodziejce" nie ma ciągłości zdarzeń. Jeśli rozpatrywaliśmy by je pojedynczo to nie bardzo mają sens. Dopiero pod koniec książki wszystko nam się układa i uświadamiamy sobie się rzeczy, o których nie mieliśmy pojęcia. Dopiero wtedy udaje nam się odkryć prawdziwy sens historii Liesel Meminger.
Ostatnią rzeczą jaka zaintrygowała mnie w tej książce jest zakończenie. Nie będę wam go oczywiście zdradzać. Chcę powiedzieć wam tylko jedno ważne (może dla niektórych znane) zdanie: Najciemniej jest zawsze pod latarnią. Zusak zakończył książkę z taką łatwością, że nikt by się tego nie spodziewał.
PS. Podobno 31 stycznia będzie kinowa premiera "Złodziejki". Ja się wybiorę, a wy?
Dziewczynka jednak nie boi się tej tajemniczej postaci. Przeciwnie oboje idą za ręce. Cieszą się. Tańczą.
Już sama okładka osłania nam rąbek tajemnicy o książce. Mówi, że śmierć w czasach drugiej wojny światowej była czymś powszechnym. Było o nią łatwo. Czasami nawet cieszono się z niej. Jak z wyzwolenia.
Dziewczynka na okładce nie opiera się śmierci. Współgra z nią. Nie boi się jej.
"Złodziejka książek" to książka, która wyzwala we mnie wiele uczuć. Również pozytywnych. Pokazuje, jakie to szczęście, że żyjemy w wolnym kraju, w którym nie ma wojen, i w którym każdy jest równy (chociaż ze względu na pewne "grupki" społeczne, które powstają mimo to, nie każdy może poczuć tą równość).
Liesel żyła w bardzo trudnych czasach. Udawało jej się jakoś przetrwać, ponieważ była samodzielna, zawsze (to znaczy wtedy kiedy uważała to za słuszne) stawiała na swoim, jednak była również czuła na cierpienie innych i otwarta dla ludzi. W niektórych momentach byłam zła na nią za decyzje, które podejmowała, jednak raczej po prostu jej współczułam. Współczułam małej dziewczynce, która zmuszona była pożegnać się z rodziną i zamieszkać w nowym środowisku. Współczułam dziewczynce, która musiała zmienić się, dostosować się do świata, w którym żyła. Współczułam dziewczynce, która żyła w hitlerowskich Niemczech. Jednocześnie jednak podziwiałam jej odwagę, dobre serce i wytrwałość w dążeniu do celu.
Kolejna rzecz, która zaskoczyła mnie w książce była jej narracja. Nie da się do końca określić jaka ona byłą - czy pierwszoosobowa czy trzecioosobowa. Jest tak dlatego, że narratorem opowiadania jest śmierć. Jest to pierwsza przeszkoda, jaką postawił na swojej drodze Markus Zusak. Śmierć widzi wszystko własnymi oczami. Nie interesuje jej zbytnio wygląd postaci, a bardziej ich charakter. No bo czemu wygląd miałby interesować śmierć?
Bardzo poruszył mnie również sposób w jaki pisana jet książka. Nie jest on jednostajny, ciągły, tylko (jak już pisałam wcześniej) przeplatany. Tak jak warkocz. Wydarzenia cały czas się krzyżują. W "Złodziejce" nie ma ciągłości zdarzeń. Jeśli rozpatrywaliśmy by je pojedynczo to nie bardzo mają sens. Dopiero pod koniec książki wszystko nam się układa i uświadamiamy sobie się rzeczy, o których nie mieliśmy pojęcia. Dopiero wtedy udaje nam się odkryć prawdziwy sens historii Liesel Meminger.
Ostatnią rzeczą jaka zaintrygowała mnie w tej książce jest zakończenie. Nie będę wam go oczywiście zdradzać. Chcę powiedzieć wam tylko jedno ważne (może dla niektórych znane) zdanie: Najciemniej jest zawsze pod latarnią. Zusak zakończył książkę z taką łatwością, że nikt by się tego nie spodziewał.
PS. Podobno 31 stycznia będzie kinowa premiera "Złodziejki". Ja się wybiorę, a wy?
Na "Złodziejkę książek" mam bardzo dużą ochotę. Słyszałam o niej wiele dobrego, a teraz jeszcze Twoja recenzja :) Na film chętnie bym poszła, ale najpierw wolę przeczytać powieść, ale nie wiem czy jest u mnie w bibliotece :/
OdpowiedzUsuńRozumiem. Oczywiście lepiej najpierw przeczytać. Wtedy film ci nie zespojleruje, że tak powiem książki
UsuńSuper! :) Moim zdaniem w nagłówku jest za dużo rzeczy. :) Książka, kwiaty, ta dziewczyna :) Ale ogólnie to SUPER! Zapraszam do mnie :) http://pink-glasses-forever.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńNie czytałam :>
OdpowiedzUsuńvickys-life1.blogspot.com
Chyba przeczytam
OdpowiedzUsuńZapraszam:
fashion-this-is-it.blogspot.com
Może was coś zainteresuję?
A gdzie masz obserwatorów bo się nie ogarniam jak przeoczyłam to przepraszam . :)
OdpowiedzUsuńobserwujemy ? jeśli tak to zrób to pierwsza ja się odwdzięczę od razu :*
OdpowiedzUsuńjowi-blog.blogspot.com <-- zapraszam, nowy post.
Czytałam tą książkę i w pełni się zgodze z tym,co powiedziałaś :)
OdpowiedzUsuńgadamy-o-wszystkim.blogspot.com
Film oglądałam, książka leży na półce :)
OdpowiedzUsuńHmmm... Od dawna interesuję się tą książką, więc kiedy zobaczyłam, że napisałaś recenzję "Złodziejki Książek", stwierdziłam, że muszę koniecznie przeczytać tę recenzję. I powiem szczerze, że moje plany, co do kupienia tej książki, stały się pragnieniem. Muszę ją mieć! :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :)