W tym wydaniu "Porozmawiajmy o Twojej recenzji" wzięłam pod uwagę recenzję "Rywalek" autorstwa Marceliny. Recenzję możecie przeczytać TUTAJ.
Pierwszą rzeczą o jakiej chciałabym porozmawiać, jest coś, na co Marcelina zwróciła uwagę, już właściwie na początku recenzji:
"Nie mam BLADEGO pojęcia, co w tej książce jest, ale choliba wciąga, i to mocno! Może to jakiś urok, który rzuca ta okładka, może umieszczony w niej magnes, który jest niewidzialny? Jakaś siła jednak działa, że czytelnik aż oderwać się nie może!"
I tutaj w pełni zgadzam się z autorką recenzji. Książka wciąga i to niesamowicie. Również nie wiem dlaczego tak się dzieje, chociaż mam na to kilka teorii, ale żadna nie jest w 100% trafna. Zresztą nie tylko ja tak mam. Ostatnio pożyczyłam "Rywalki" mojej przyjaciółce (pozdrawiam ♥) i jej również strasznie się spodobały, jednak nie uzasadniła mi ona, co jej się tak spodobało. Może rzeczywiście okładka rzuca urok? Nad tym trzeba się poważniej zastanowić!
"Fabuła powieści jest ciekawa - 35 dziewczyn, które walczą o jedno miejsce przy boku księcia, 35 rywalek, których z każdą chwilą ubywa... Pomysł jest więc oryginalny, a czytelnik z każdą stroną chce znać dalszy bieg tej historii, dalszy etap Eliminacji i zmagań rywalek o względy u przystojnego księcia."
Co do oryginalnego pomysłu, to pewnie wiele osób mogłoby się kłócić. Czytając jeszcze kilka recenzji "Rywalek" zauważyłam, że dużo osób porównuje je do "Igrzysk śmierci".
Jak pisałam u siebie, dla mnie to porównanie jest tylko powierzchowne, jednak jeżeliby się zastanowić, to całkiem nieźle widoczne (w moim przypadku jednak dopiero, kiedy ktoś zwrócił na to uwagę). Czytając naprawdę w ogóle nie wpadłam na pomysł, że autorka mogła wzorować się na pani Collins, więc... rozstrzygnijcie to sami ;-)
"Ale żeby nie było tak pięknie, trzeba też wypomnieć wady. Otóż książka jest strasznie przewidywalna, a patrząc na tytuł części ostatniej jak i okładkę "The One"... no jak można się nie domyślić zakończenia? No właśnie można i to nawet bez czytania części pierwszej. Choć, gdy spędzałam miło czas z "Rywalkami", nie zbyt bardzo mnie to obchodziło, czy irytowało aż tak, pochłaniałam historię...
Jest też kilka szablonów, jak trójkąt miłosny (no ale... ja i tak jestem pewna zakończenia), los, który sprawia, że szara myszka staje się jedną z Wybranych..."
Jest też kilka szablonów, jak trójkąt miłosny (no ale... ja i tak jestem pewna zakończenia), los, który sprawia, że szara myszka staje się jedną z Wybranych..."
Tak z tą ostatnią częścią serii rzeczywiście mogą być problemy, szczególnie teraz, kiedy mamy już polski tytuł, jednak mi również zbytnio nie rzucało się to w oczy. Gdzieś głęboko czułam cały czas (i nadal czuję), że autorka jeszcze nas czymś zaskoczy i mam nadzieję, że się nie zawiodę!
"Jako, że jest to młodzieżówka - powieść ta jest lekka, ale powiedziałabym że nieskomplikowana również. Akcja jest spokojna, co pozwala nam powoli wdrążyć się w świat podziału na klasy oraz przebiegiem Selekcji. Naprawdę rzadko zdarza mi się lubić tak wolną akcję, która tylko czasem przyśpieszała (dodając dreszczyka), tutaj wprost nie wyobrażam sobie, by fabuła gnała jak struś pędziwiatr. Autorka specjalnie wprowadziła taki zabieg, by wprowadzić napięcie i zauroczyć tą historią."
Ja jestem miłośniczką szybkiej akcji, ale w tym wypadku rzeczywiście nie była ona ani za szybka, ani za wolna, więc... jest okay :-) Rzeczywiście szybka akcja nie byłaby tutaj zbytnio na miejscu.
"Ale jest jedna rzecz, za którą autorka ma u mnie przekichane - a mianowicie koniec powieści. Zakończenie jest okropne! Przerwane, tak jakby ktoś opowiadał swoją historię, powiedział długi wstęp i zawiesił się, zamilczał. Przez 10 minut patrzyłam tępo w słowa "Koniec części pierwszej" i nie mogłam uwierzyć, że muszę czekać ok. 3 miesięcy , by dowiedzieć się jak dalej potoczy się ta opowieść i jakiej pikanterii doda autorka oraz czym zaskoczy... Głuchy sygnał... Hallloo! Ja chcę więcej!"
Ja nie miałam takiego odczucia. Może rzeczywiście pozostało takie dziwne uczucie pustki, jak wtedy kiedy kończy się coś naprawdę dobrego, ale nie wściekłam się na autorkę. Ja bardzo lubię takie niejasne końce, które zagrzebują się w pamięci i nie chcą wyjść. A co do drugiej części, to ku mojemu zdziwieniu wcale jej tak nie wyczekiwałam. Podświadomie czułam, że będzie gorsza i (według mnie) tak właśnie było :-/
"Cudownie spędziłam czas z "Rywalkami" (bardziej podoba mi się polska nazwa, niż przetłumaczony tytuł "Selekcja", bo to jakoś kojarzy mi się z sekcją żaby xD) i wprost nie mogę doczekać się "Elity"! Okładki zachwalać nie będę, bo chyba każdy widzi, jak piękna jest szata graficzna."
Okładka rzeczywiście jest cudowna (chociaż nie może równać się z trzecią częścią trylogii). Natomiast co do tytułów - angielskiego i polskiego - to "Rywalki" rzeczywiście są lepsze. Mi "Selekcja" kojarzyłaby się tak jakoś sztywno (nawet do końca nie wiem dlaczego). A "Rywalki" pasują jak ulał :-)
Nie wiem dlaczego, ale powieść kojarzy mi się z baśnią i to o "Kopciuszku". Choć czytając różne opinie zauważyłam porównanie do "Igrzysk śmierci"... które jakoś mi tu nie zbyt bardzo pasuje, ale każdy ma swoją wizję i interpretacje.
Tak więc "Rywalki" to kawał dobrej książki, która spowita jest magią otumaniającą czytelnika. I choć jest kilka błędów i niedociągnięć, są one porzucane w niepamięć. Nie wiem co ta książka ma w sobie, ale zawładnęła mym serduchem! Z pewnością ląduje w moich ulubionych.
Kocham i polecam gorąco baśniowe klimaty i marzenia o pięknych sukniach i przystojnym księciu z bajki!"
Tak więc "Rywalki" to kawał dobrej książki, która spowita jest magią otumaniającą czytelnika. I choć jest kilka błędów i niedociągnięć, są one porzucane w niepamięć. Nie wiem co ta książka ma w sobie, ale zawładnęła mym serduchem! Z pewnością ląduje w moich ulubionych.
Kocham i polecam gorąco baśniowe klimaty i marzenia o pięknych sukniach i przystojnym księciu z bajki!"
O porównaniu do "Igrzysk" już się wypowiadałam więc nie będę tego powtarzać. Co do "Kopciuszka" to jakoś mi się to z nim nie kojarzy.
Rzeczywiście w książce zawarta jest prawdziwa magia, a błędy autorki łatwo można przebaczyć. Także "Rywalki" polecam każdemu!
Bardzo dziękuję Marcelinie za to, że zgłosiła do akcji recenzję takiej cudownej książki. Teraz wasza kolej na kontynuowanie dyskusji! W komentarzach piszcie co sądzicie o tej książce i czy zgadzacie się z aspektami przedstawionymi tutaj, czy jakoś inaczej postrzegacie książkę.
Czekam na wasze zdanie!
Ja jeszcze nie czytałam, ale kupiłam te dwie części w prezencie (bo wszyscy tak zachęcali ładnie i świetna oprawa graficzna). Cieszę się, jak ktoś mówi, że mu się podobało. Mam nadzieję, że adresatkom prezentu też się spodoba. One lubią historyczne a zarazem rozrywkowe książki. Tutaj bardziej baśń/reality show jest, ale klimaty podobne.
OdpowiedzUsuńNiestety, nie mogę się wypowiedzieć, bo książki nie czytałam, ale jakoś na razie nie bardzo mnie kusi ta seria. Może za dużo ciekawszych tytułów czeka na mnie na boku? Albo zbyt szumnie jest ostatnio o tej trylogii? Obawiam się też głwónej bohaterki i jej sercowych rozterek, którego mężczyznę wybrać.:)
OdpowiedzUsuńPrzyznam szczerze, że rozterki Ami czasami doprowadzały (i doprowadzają, bo właśnie czytam "Jedyną") mnie do szału. Jednak "Rywalki" mogę Ci z czystym sumieniem polecić. Książka była naprawdę cudowna i czytało ją się wprost... bajecznie <3
Usuń