"19 razy Katherine" John Green
Tytuł oryginalny: "An Abundance of Katherines"
Wydawnictwo: Bukowy las
Oryginalny język: angielski
Rodzaj: młodzieżowe
Ilość stron: ?
Cena: ?
Tytuł oryginalny: "An Abundance of Katherines"
Wydawnictwo: Bukowy las
Oryginalny język: angielski
Rodzaj: młodzieżowe
Ilość stron: ?
Cena: ?
Colin Singleton gustuje wyłącznie w dziewczętach o imieniu Katherine. A te zawsze go rzucają. Gwoli ścisłości, stało się tak już dziewiętnaście razy. Ten uwielbiający anagramy, zmęczony życiem cudowny dzieciak wyrusza w podróż po Ameryce ze swoim najlepszym przyjacielem Hassanem, wielbicielem reality show Sędzia Judy. Chłopcy mają w kieszeni dziesięć tysięcy dolarów, goni ich krwiożercza dzika świnia, ale za to nie towarzyszy im ani jedna Katherine. Colin rozpoczyna pracę nad Teorematem o Zasadzie Przewidywalności Katherine, za pomocą którego ma nadzieję przepowiedzieć przyszłość każdego związku, pomścić Porzuconych tego świata i w końcu zdobyć tę jedyną. Miłość, przyjaźń oraz martwy austro-węgierski arcyksiążę składają się na prawdziwie wybuchową mieszankę w tej przezabawnej, wielowarstwowej powieści o ponownym odnajdywaniu samego siebie.*
Po przeczytaniu "Gwiazd naszych wina" Johna Greena bałam się, że pozostałe jego książki okażą się banałem, na który nie warto nawet zwracać uwagę. Żyłam w takim przekonaniu, w ogóle nie sięgając po inne dzieła tego autora. Aż do chwili obecnej.
Oczywiście "19 razy Katherine" bardzo różni się od "Gwiazd naszych wina" - nie tylko tematyką, ale ogólnie sposobem napisania. Niemniej jednak, w książce nadal pojawiają się pełne filozofii cytaty i absurdalne wydarzenia, które wymyślić mógł tylko Green.
Może najpierw skupmy się na postaci Colina Singletona - niezwykłego dzieciaka mającego obsesję na punkcie dziewczyn, których imię to K A T H E R I N E. Nie Kate czy inne przeróbki, ale KATHERINE. Po prostu.
Colin jest naprawdę niesamowicie inteligentny - umie kilkanaście języków, wygrał teleturniej, czytał codziennie po kilkaset (około 400) stron książek. Niezwykłe, prawda? Jednak nadal jest cudownym dzieckiem. Inteligentnym, błyskotliwym, często przynudzającym, ale wciąż (mimo swojego wieku) jest dzieckiem. I to mnie najbardziej uderzyło w charakterystyce tej postaci.
Colin nie mógł się odnaleźć. Nie wiedział co sprawia, że ludzie się nudzą w jego towarzystwie, a co nie. Nie znał się na typowych żartach. Był jak niezorientowany dzieciak, próbujący odnaleźć się w świecie dorosłych. Autor pokazał nam, właśnie na przykładzie Colina, co możemy stracić będąc sławnymi, bogatymi lub super inteligentnymi ludźmi.
Pomyślcie. Ile razy czytając artykuły o jakichś niezwykle utalentowanych dzieciach, które w wieku czterech lat umiały czytać i doskonale grać na pianinie, chcieliście być tacy jak one? Ile razy pragnęliście rozbłysnąć inteligencją i dostać się do kręgu największych geniuszy świata? Zdaje mi się (ale to moja opinia), że przynajmniej 80% ludzi miało kiedyś takie marzenie (chociaż raz). A John Green mówi w swojej książce jak mogłoby wyglądać nasze życie, jeżeli rzeczywiście bylibyśmy tak utalentowani. Ile rzeczy mogłoby nas ominąć. Ja często myślałam, co by było gdybym była niezwykle mądra (nie mówię, że nie jestem :3 chodzi mi tutaj o wiedzę na poziomie Einsteina). Jednak po przeczytaniu "19 razy Katherine" zrozumiałam, że wszystko ma dwie strony: dobrą i złą. Dlatego nie narzekajmy na siebie. Nie możemy wiedzieć, co by było gdyby. Lepiej cieszmy się z tego, co mamy!
Po raz kolejny humor autora dosłownie "zwalił mnie z nóg". Lekki styl pisania, a do tego niezwykle śmieszne i absurdalne wydarzenia sprawiają, że od książki nie można się oderwać. Jest ona po prostu tak ciekawa, że czytając ją trzeba dowiedzieć się, co będzie dalej. A do tego zdania przepełnione filozofią i niezwykle mądre spostrzeżenia postaci (pojawiające się w najmniej oczekiwanych momentach) nadają książce tego czegoś, czego potrzeba, aby książka była dobra.
"19 razy Katherine" to jeden z najbardziej oryginalnych pomysłów na książkę, z jakim się spotkałam. Naprawdę mało jest powieści, które nie zaczerpnęły niczego z innych książek, a "19 razy Katherine" właśnie taką jest. To niezwykła opowieść o ucieczce od codzienności, znalezieniu przyjaźni i co najważniejsze: miłości!
~Moja ocena: 8/10 (świetna)~
Oczywiście "19 razy Katherine" bardzo różni się od "Gwiazd naszych wina" - nie tylko tematyką, ale ogólnie sposobem napisania. Niemniej jednak, w książce nadal pojawiają się pełne filozofii cytaty i absurdalne wydarzenia, które wymyślić mógł tylko Green.
Może najpierw skupmy się na postaci Colina Singletona - niezwykłego dzieciaka mającego obsesję na punkcie dziewczyn, których imię to K A T H E R I N E. Nie Kate czy inne przeróbki, ale KATHERINE. Po prostu.
Colin jest naprawdę niesamowicie inteligentny - umie kilkanaście języków, wygrał teleturniej, czytał codziennie po kilkaset (około 400) stron książek. Niezwykłe, prawda? Jednak nadal jest cudownym dzieckiem. Inteligentnym, błyskotliwym, często przynudzającym, ale wciąż (mimo swojego wieku) jest dzieckiem. I to mnie najbardziej uderzyło w charakterystyce tej postaci.
Colin nie mógł się odnaleźć. Nie wiedział co sprawia, że ludzie się nudzą w jego towarzystwie, a co nie. Nie znał się na typowych żartach. Był jak niezorientowany dzieciak, próbujący odnaleźć się w świecie dorosłych. Autor pokazał nam, właśnie na przykładzie Colina, co możemy stracić będąc sławnymi, bogatymi lub super inteligentnymi ludźmi.
Pomyślcie. Ile razy czytając artykuły o jakichś niezwykle utalentowanych dzieciach, które w wieku czterech lat umiały czytać i doskonale grać na pianinie, chcieliście być tacy jak one? Ile razy pragnęliście rozbłysnąć inteligencją i dostać się do kręgu największych geniuszy świata? Zdaje mi się (ale to moja opinia), że przynajmniej 80% ludzi miało kiedyś takie marzenie (chociaż raz). A John Green mówi w swojej książce jak mogłoby wyglądać nasze życie, jeżeli rzeczywiście bylibyśmy tak utalentowani. Ile rzeczy mogłoby nas ominąć. Ja często myślałam, co by było gdybym była niezwykle mądra (nie mówię, że nie jestem :3 chodzi mi tutaj o wiedzę na poziomie Einsteina). Jednak po przeczytaniu "19 razy Katherine" zrozumiałam, że wszystko ma dwie strony: dobrą i złą. Dlatego nie narzekajmy na siebie. Nie możemy wiedzieć, co by było gdyby. Lepiej cieszmy się z tego, co mamy!
Po raz kolejny humor autora dosłownie "zwalił mnie z nóg". Lekki styl pisania, a do tego niezwykle śmieszne i absurdalne wydarzenia sprawiają, że od książki nie można się oderwać. Jest ona po prostu tak ciekawa, że czytając ją trzeba dowiedzieć się, co będzie dalej. A do tego zdania przepełnione filozofią i niezwykle mądre spostrzeżenia postaci (pojawiające się w najmniej oczekiwanych momentach) nadają książce tego czegoś, czego potrzeba, aby książka była dobra.
"19 razy Katherine" to jeden z najbardziej oryginalnych pomysłów na książkę, z jakim się spotkałam. Naprawdę mało jest powieści, które nie zaczerpnęły niczego z innych książek, a "19 razy Katherine" właśnie taką jest. To niezwykła opowieść o ucieczce od codzienności, znalezieniu przyjaźni i co najważniejsze: miłości!
~Moja ocena: 8/10 (świetna)~
* Opis z tyłu książki
Hej, książka ta z pewnością trafi na moją półkę, gdyż J.Green bardzo mnie zaintrygował, a przecież "Gwiazd naszych wina" było fenomenalne! Jestem ciekawa czy ta pozycja też będzie tak dobra...ale z tego co piszesz wychodzi, że tak! Pozdrawiam ciepło :)
OdpowiedzUsuńEch, mam już dość tego szału na Gwiazd naszych wina. Ile można? Dla mnie to najsłabsza książka Greena, nie wiem, dlaczego tak się wybiła. Może przez tematykę raka. Prawda jest taka, że ten autor pisze fantastyczne książki, które i tak pozostają w cieniu GWN. 19 razy Katrerine na pewno przeczytam, ale odpycha mnie lekko ten opis. Same Kathrine? Bardzo dziwne. Ale Twoja recenzja i w ogóle pióro Greena już mnie przekonały. Teraz muszę się przyczaić na egzemplarz książki :3
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
Zgadzam się z Tobą - przeczytałam wszystkie książki Greena i GNW podobało mi się najmniej. Dobra książka, ale na pewno nie tak dobra jak "19...".
Usuń♥♥♥
Moją recenzję tej książki możecie znaleźć tutaj: http://stanzaczytany.blogspot.com/2014/07/3-19-razy-katherine_20.html
Dzięki za link ;-) Na pewno zerknę :-)
UsuńNa 100% po nią sięgnę :D
OdpowiedzUsuńA ja... a ja... jeszcze nie czytałam żadnej, ani jednej powieści Johnego Greena! To musi się zmienić, może właśnie z tą książką, a może z inną... ;)
OdpowiedzUsuńshelf-of-books.blogspot.com
Muszę sięgnąć :))
OdpowiedzUsuńSuper recenzja! Zanosi się, że i ja ją przeczytam!
OdpowiedzUsuńwww.malinowe-recenzje.blogspot.com
On ma takie unikatowe okładki. Nie muszę znać tytuły, czy autora i tak wiem, że to on. Na razie czytałam tylko jedną jego książkę i to nie "Gwiazd naszych wina" - dopiero ma w zamyśle. Czytałam "Papierowe Miasta". Jego styl nie do końca mi się spodobał, ale to o czym pisał i co myślał urzekło mnie. Z chęcią sięgnę po kolejną jego powieść.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ;)
wswieciewyobraznielfik.blogspot.com
Czytałam.
OdpowiedzUsuńZe śmiechu płakałam
Książki tego autora pokochałam.
(szczególnie Gwiazd naszych wina...)
Twoją recenzją się zachwycałam!
Dobra, teraz bez tego "ałam":) Sam pomysł na książkę rzeczywiście był bardzo oryginalny, trudno mi się z Tobą nie zgodzić w kwestii w tym, że każdy z nas chciał być "cudownym dzieckiem". Książka świetna, miło się czyta no i bohaterowie:))))
zakochana-w-ksiazkach-i-w-czekoladzie.blogspot.com